done :)

Tak jak wspomniałam wczoraj: skończyłam szyć narzutkę patchworkową dla Małej Istotki.
Zajęło mi to sporo czasu. Między jednym etapem a drugim miałam długie przestoje pod tytułem: eeee, to nie ma sensu, i tak nie będzie idealnie...
No i nie jest :)
Ale udało się.
Dobrnęłam do końca.
Ostatni tydzień poświęciłam na ręczne doszycie lamówki.
Mam świadomość mnóstwa błędów i braku perfekcji.
To dopiero pierwszy krok na drodze quilt and patchwork.
Już wybieram następne materiały, by złożyć coś nowego.
Na razie będą to zwykłe kwadratowe bloczki. Może jak już osiągnę wyższy poziom precyzji w szyciu, to skuszę się na zygzaki, herringbone, albo disappearing nine-patch. Niektóre rodzaje już rozpoznaję (Pinterest, jesteś nieoceniony! ;))...

Tymczasem zdjęcia.

Tadaaaaam!




Tu dobrze widać błąd w składaniu bloczków :)


Bardzo mi się podoba ten sposób mocowania lamówki.
Jest krzywo jak pieron! :D

Tutaj widać jak bardzo żółta bawełna odstawała od reszty. Rozciągała się brzydko przy szyciu i szwy się w wielu miejscach nie poschodziły.
Pikowanie też jest trudne.

*

I wiecie co?
Jestem z siebie dumna.

Komentarze

  1. Piękna! Ja tem żadnego błędu nie mogę się dopatrzec, algorytm był znany tylko tobie. Pikowanie jest trudne, fakt.
    Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty