chce/nie chce

Ja naprawdę bardzo chcę.
Tylko nie umiem. Nie wychodzi mi.
Zdaje mi się, iż jestem mistrzynią czasodezorganizacji.
Od razu mówią mi: masz dwójkę małych dezorganizatorów!
Ale ja swoje wiem. Wiem ile tracę czasu, jak bardzo mi się nie chce robić pewnych rzeczy, jak się zbieram do niektórych spraw jak sójka za morze. Czy jak pies do jeża?
Nieważne.

Z pięknych chwil wartych zapamiętania:
jedziemy dwa dni temu na zakupy do sąsiedniego miasta. Tam mają przecież Biedronkę...
Kuba w przypływie entuzjazmu "zaśpiewał" mi całą piosenkę, której dzieci uczą się w przedszkolu na zakończenie roku szkolnego.
Pomyślałam: chcę to zapamiętać! Chcę chcę chcę! Chwilo trwaj!
Potem, gdy wracaliśmy, Marysia darła się wniebogłosy, bo była głodna i zmęczona. Starszy brat zaczął znów "śpiewać" (wrzaski o nieokreślonej wysokości...), żeby siostrę pocieszyć. Ta, chyba była w szoku, na chwilę przestała skrzeczeć. Ogólny poziom decybeli w moim samochodzie tego dnia osiągał jakieś 150 jednostek.

W moim ogrodzie chrzan. Chrzan Chrzan. Czasem oset. I wszystko zarasta, bo Małżonek nie ma czasu (ani ochoty) wykosić wszystkiego kosą spalinową.
Jedna kochana piwonia wsadzona w kwietniu teraz kwitnie! Pośród ostu, chrzanu, chrzanu i chrzanu.
Nie wiem jak ona to zrobiła. Chyba specjalnie dla mnie.
Lilie chyba też będą kwitły :)

Szycie.
Zgadnij.
Nie mam czasu.
Mam na to czas od godziny 22-23.
Nie chce mi się rozkładać całego kramiku w kuchni.
Ale wczoraj zaczęłam ciąć kwadraty na poduszki-prezenty.
Nareszcie mogłam zrobić zdjęcie tego:
Firanki w gabinecie Pana Dyrektora.
Woal obszyty srebrną lamówką.
Kupiliśmy takie dupsy do wkręcenia w ścianę, ale okazało się, że z prawej strony, w miejscu gdzie miałaby być dziura, lecą kable i poza tym akurat tu panowie lali wieniec, więc... dupsy leżały, a firanki smętnie zwisały. Wczoraj mnie olśniło i wyjęłam z szuflady, w której są absolutnie wszystkie najmniej potrzebne rzeczy świata, taką białą masę do przyklejania różnych rzeczy do ścian. I udało się :)

Uszyłam jeszcze przydasia na prezent dla Kuzynki.
Mam nadzieję, że już odebrała go z poczty.
Bookcase, czyli książkonosz:


z estetyczną zakładką, która nigdy ci się nie zgubi...

Przyjemna robota.
Przy okazji doceniłam swoje postępy.
Całość bowiem robiłam z głowy. I po zszyciu oraz wywinięciu na prawą stronę okazało się, że wszystko jest na swoim miejscu.
W środku jest jeszcze bawełniane wypełnienie jak do quiltów, dla wzmocnienia.

Uszyłam też z tafty spódnicę z koła dla mojej siostry, ale spieprzyłam, bo wyszła za szeroka. Muszę wszystko spruć i uszyć raz jeszcze.
Jak bardzo mi się chce?

Komentarze

  1. Za szeroka (jeszcze), ale za to materiał i kolor - cudooooo :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty