słów kilka


To był naprawdę miły weekend :)
Siedzę w mojej kuchni okryta czerwonym pledem, bo jakoś tak zimno się zrobiło.
Wczoraj, gdy za oknem cały dzień siąpiło, rozpaliliśmy w kominku i zrobiło się niezwykle przyjemnie.


Dzieci śpią, ale w domu nie ma zupełnej ciszy, bo suszą się borowiki...


Dzielni poszukiwacze skarbów dziś o świcie ruszyli na łowy.
Na śniadanie była jajecznica z maślakami.
MNIAM.
I do tego moje suszone pomidory :)


Uszyłam na szybko dwie poszewki na poduszki, teraz nie będą się mylić.


Poza tym powstały dwie czapki z dresówki, ale nie jestem z nich do końca zadowolona. Jeszcze zupełnie nie potrafię sobie poradzić z dzianiną.

Walczę z powojem, chrzanem, perzem, mniszkiem, ostem. Bez końca.

Pracuję aktualnie nad czymś naprawdę sporym i nie jest to quilt (niestety!). Próbowałam na odpadach pikować, ale złamałam trzy igły. Jako że nie wiem zupełnie dlaczego tak się stało, zarzuciłam dalsze próby pikowania zieloną nicią na czarnym tle (a tak pięknie to wygląda!).
W ogrodzie sadzimy cebule (kupiłyśmy ich całkiem sporo, a nasza zbita na amen glina nie pomaga.
Za to dziecię pomaga!



Dobranoc :)

Komentarze

Popularne posty