ciepło

Siedzę sobie właśnie w mojej pufie, obok mnie, bardzo blisko, pali się w kominku. Dziś jakoś inaczej, dziwnie się żarzy ma czerwono-fioletowo, a ogień pali się niespokojnie.

Szukam swojego ulubionego miejsca w tym domu. Wciąż go nie mam. Może to właśnie to miejsce?

W tym roku starannie przygotowany przypadek połączenia Walentynek ze Środą Popielcową jest ze wszech miar udany. Bardzo mi się podoba zestawienie plastikowo-różowego święta serduszek i odmiennych stanów psychicznych z posępnym marszem w stronę księdza uzbrojonego w brudzący popiół przy dźwięku pieśni Bliskie jest Królestwo Boże.
Jakże to wszystko jest fantastycznie przemieszane.
Prawdziwa Miłość Boża wobec plastiku.
Jedni będą gardzić drugimi. Drudzy pierwszych odsądzać od czci i wiary. A jakże cudownie byłoby to jakoś tak... skleić. Rozpuścić. Jak masło z czekoladą. Gdyby tylko jedni i drudzy, którzy są nieprzekonani, dali sobie powiedzieć, że to się da. 

Czekam na rozwój wypadków w pewnej sprawie. I sama się sobie przyglądam: jak to możliwe, że tak po prostu można czekać? Bez ogryzania paznokci?

I znów wracam do punktu dla mnie wyjściowego: życie tu i teraz. Efekty tego przechodzą najśmielsze oczekiwania.

Dziękuję.

Komentarze

Popularne posty